„JEŚLI CHODZI O POEZJĘ – ONA CIĄGLE WE MNIE JEST“
Janusz Nowak
Pochodzę z pobliskiego Wodzisławia, tam się urodziłem. Praktycznie całe moje życie, od dzieciństwa poczynając do teraz,
jest silnie związane z Raciborzem. Należę do generacji już bez wątpienia dojrzałej - rocznik 1954. Przyszedłem na świat
w końcówce ery stalinowskiej. Jest to pokolenie, które jeszcze bierze aktywny udział w życiu publicznym, jednocześnie powoli ustępując miejsca młodszym.
Marc Bonnetin
Janusz Nowak
Jak odbyło się Pańskie „wejście“ w poezję?
W moim przypadku, podobnie jak i wielu osób, które studiowały polonistykę, jedno z drugim się wiązało. To znaczy „zawodowe“ zajmowanie się literaturą z pragnieniem tworzenia. Każdy miłośnik literatury i poezji w czasach szkolnych, a później student filologii polskiej próbuje swoich sił w pisaniu. Moje pierwsze, nieporadne próby miały miejsce w okresie licealnym. Podczas studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, dzięki swojemu przyjacielowi, Krzysztofowi Lisowskimu, z którym studiowałem na roku, bywałem na spotkaniach Koła Młodych ówczesnego Związku Literatów Polskich. W trakcie tych burzliwych wieczorów poznawaliśmy twórczość Nowej Fali, a więc poetów starszych nieco od mojego pokolenia, debiutujących około 1968 roku: Adama Zagajewskiego, Juliana Kornhausera, Ryszarda Krynickiego, Ewy Lipskiej. Spotkania z nimi były ważnym elementem funkcjonowania Koła Młodych. W tamtym czasie „burzy i naporu“ nie miałem jeszcze odwagi wyjść na zewnątrz z pierwszymi swymi utworami. Wchodząc w świat literatury, odkrywamy, jak wiele już napisano w ciągu minionych wieków i jak trudno powiedzieć coś nowego. Adept, świadomy bogactwa dziedzictwa literackiego, stawia sobie wtedy pytanie: co można jeszcze napisać, skoro wszystko już było? W późniejszych latach, kiedy byłem nauczycielem i zajmowałem się pracą naukową, poezja była cały czas obecna w moim życiu od strony analitycznej. Zajmowałem się nią naukowo. Natomiast nie pisałem wtedy wiele wierszy, te zaś, które kreowałem, lądowały w przysłowiowej szufladzie. Przełom nastąpił w moim przypadku około roku 2002/2003. Wówczas Marek Rapnicki wciągnął mnie do czesko-polskiego projektu „Prowincja – matecznik słowa“. W trakcie jego realizacji przez rok spotykaliśmy się (czterech „gniewnych“ ludzi – Marek Rapnicki, Jerzy Dębina, Jacek Molęda i ja) tu w RCK z młodymi adeptami poezji. Przychodziła przede wszystkim młodzież licealna. Nasza czwórka pełniła funkcję doradców. Zwieńczeniem projektu było wydanie antologii polsko-czeskiej "Od słowa ke slovu". To wydarzenie obudziło we mnie chęć pisania wierszy. Wkrótce przyszły sukcesy w konkursach poetyckich, audycja w Polskim Radio Katowice, nawet film zrealizowany przez TVP Kraków. Potem systematyczne publikacje moich wierszy w periodykach, głownie w „Toposie“ i „Almanachu Prowincjonalnym“, wreszcie wydany w ubiegłym roku w serii Biblioteka „Toposu“ tom „Biedny katolik czyta Życie Keitha Richardsa“.
Co dla Pana teraz jest inspiracją?
To trudne pytanie. Łatwiej byłoby mi wymienić tych twórców, którzy nie są inspiracją, ponieważ jest ich zdecydowanie mniej.
Od pewnego czasu rozkochałem się w poezji późnobarokowego twórcy, Stanisława Herakliusza Lubomirskiego. Genialny poeta, niestety bardzo słabo znany. Odnajduję w jego twórczości koncepty poetyckie czy sformułowania, które stały się dla mnie ważne.
We wspomnianym tomie pojawiły się utwory właśnie inspirowane Lubomirskim.
Napisał Pan też kilka książek o tematyce historycznej. Skąd taka pasja?
Po skończeniu studiów postanowiłem wejść w tematykę narracji ludowej w legendach czy podaniach. Zacząłem zbierać materiały do doktoratu na ten temat. Zrobiłem go we Wrocławiu u Pana Profesora Czesława Hernasa. Interesowały mnie nie tylko surowe teksty ludowe, ale także, a może przede wszystkim ich literackie opracowania. W latach 80-tych ukazał się mój zbiór legend raciborskich. Ta publikacja nabrała wagi ze względu na to, że była pierwszą po wielu latach, od okresu przedwojennego. Później powstały "Raciborskie legendy i podania"oraz tom "Świątobliwa księżniczka" z 2004 roku, w którym umieściłem także kilka wierszy.
Czy teraz, będąć na emeryturze, znajduje Pan więcej czasu na swoją twórczość?
Nie chciałem wierzyć osobom, będącym już na emeryturze, że brakuje im swobody, nie mają mnóstwa wolnego czasu.
A tymczasem sam tego doświadczam. Na razie nie potrafię zorganizować sobie czasu na nowo. Przez te 40 lat w szkole, czas był
mi organizowany. Teraz muszę na nowo ułożyć swoje zajęcia, swój czas. W ostatnich miesiącach skupiam się przede wszystkim na krytyce literackiej, od wielu lat współpracuję z czasopismem "Topos", wychodzącym w Sopocie. Do niego tworzę eseje, szkice literackie, recenzje. Ostatnio pisałem artykuł naukowy do książki, która ukaże się w czerwcu. Artykuł ten jest poświęcony jednemu z największych poetów wieku średniego Przemysławowi Dakowiczowi. Jeśli chodzi o poezję – ona ciągle we mnie jest.
Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Z reguły staram się nie myśleć o swojej działalności w kategoriach planowania. Doświadczyłem wielokrotnie w życiu, że pewne sprawy, wydarzenia dzieją się niezależnie od jakichkolwiek planów. Tak też było z moją poezją. Ona „spadła“ na mnie zupełnie niespodziewanie.
RACIBÓRZ 13.02.2018r.
Transkrypcja: Małgorzata Sokołowska
Korekta: Janusz Nowak
Biografia i bibliografia Janusza Nowaka :
Janusz Nowak – ur. w 1954 r. w Wodzisławiu Śl., nauczyciel, krytyk literacki, folklorysta, poeta, dziennikarz i animator kultury. Absolwent filologii polskiej UJ w Krakowie (1977 r.) oraz studium doktoranckiego funkcjonującego w IFP UWr (1985 r.), doktor nauk humanistycznych (stopień otrzymany w 1991 r. po obronie dysertacji napisanej pod kierunkiem prof. Czesława Hernasa). Wieloletni nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Raciborzu, były wykładowca w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Opolskiego oraz w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu; redagował „Almanach Prowincjonalny” oraz miesięcznik PWSZ w Raciborzu – „Eunomia”; współpracownik dwumiesięcznika „Topos”, na którego łamach opublikował szereg esejów i szkiców literackich poświęconych współczesnej poezji polskiej. Autor tomu poezji Biedny polski katolik czyta Życie Keitha Richardsa (2017), książek z dziedziny folklorystyki i regionalistyki, m.in. Związki Raciborza z literaturą polską (1998), Legendy i podania dawnego Raciborza (2004), Świątobliwa Księżniczka i inne opowiadania: osiem zamyśleń
nad raciborskimi legendami (2004), Parafia NSPJ w Raciborzu (2005), artykułów historycznoliterackich i folklorystycznych drukowanych m.in. w „Ruchu Literackim”, „Literaturze Ludowej”, „Polonistyce”.
„W Raciborzu od lat brakowało miejsca, które skupiałoby rodzimych artystów działających
w różnych dziedzinach sztuki. A mamy się kim pochwalić! Rok jubileuszowy stwarza szansę
na zwrócenie uwagi na to co nasze, raciborskie. Z taką inicjatywą w Raciborskim Centrum Kultury pojawił się Marc Bonnetin.
Dał pomysł na gotowy projekt RACIBÓRZ – ART, stworzenie wspólnej,
wirtualnej przestrzeni dla prezentacji artystów. Głównym celem, jak sam wspomina, jest dowartościowanie życia artystycznego i kulturalnego miasta, poprzez stworzenie, dostępnego
dla wszystkich, katalogu internetowego artystów oraz działań artystycznych. Marc
jest Francuzem, mieszkając w naszym mieście zwrócił uwagę na niezwykły, artystyczny potencjał Raciborza.
Oddajemy zatem w ręce francuskiego artysty rodzimą sztukę i rozpoczynamy projekt RACIBÓRZ – ART.“
Joanna Maksym-Benczew